Obecnie jest tyle kolorów farb do włosów w sklepach, że osoby sugerujące się ich kolorystyką bardzo często mają mylne spojrzenie na rzeczywiste odcienie. Zdaniem farb ze sklepowych półek jasny popielaty blond to zazwyczaj wpadający w biały kolor mega jasny blond co oczywiście jest przekłamaniem. Zaprezentuję wam paletę kolorów naturalnych, która przedstawia rzeczywistą kolorystykę naszych włosów i podpowiem jak możecie określić swój odcień :)
Mamy tutaj naturalną kolorystykę jeśli chodzi o odcienie blondu, najczęściej mylone w przypadku stwierdzenia koloru włosów. Od góry rozpoczynają się najjaśniejsze blondy z numerem 10, z numerem 9 bardzo jasne, 8 jasne blondy które przechodzą przy numerze 7 w średnie po ciemne z numerem 6. Odcienie są od naturalnego, czyli takiego ciepłego blondu, przez chłodne, popiele aż do złotych. Te odcienie to odpowiedniki naturalnych kolorów włosów polek, aczkolwiek najczęściej spotykanymi są natury i popiele.
Jak określić swój kolor włosów?
Otóż to bardzo prosta i szybka czynność. Wystarczy w ciągu dnia (najlepiej do południa lub wczesnym popołudniem dopóki jest jeszcze dobre światło) podejść do okna z telefonem/aparatem i zrobić sobie zdjęcie w naturalnym świetle dziennym. Następnie wystarczy przenieść zdjęcie na komputer lub przyłożyć do monitora telefon/aparat ( zdjęcie na komputerze będzie bardziej wiarygodne, bo monitor może mieć inne kolory niż wyświetlacz telefonu/aparatu) i porównać do którego koloru odcień na zdjęciu jest najbardziej zbliżony no i mamy odpowiedź jaki mamy kolor włosów ;) Jeśli jest pomiędzy odcieniem np. popielatym a złotym to mamy popielato złoty i tak samo w przypadku innych odcieni :)
Mój kolor to 9.1 a Twój? ;D
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Olej z pestek winogron vs Makadamia
Tak jak obiecałam przetestowałam na sobie olej z pestek winogron i z makadamii.
Zacznijmy więc od mojego ulubieńca z tych, które do tej pory testowałam ^^
Olej z pestek winogron - cudownie wygładza i nawilża włosy, a także nadaje im niesamowity połysk i miękkość. Nadaje się idealnie do włosów suchych z natury jak i przesuszonych zabiegami fryzjerskimi typu stylizacja na gorąco czy farbowanie. Włosy odzyskują swój naturalny połysk, stają się bardziej elastyczne i podatne na układanie. Zauważalnie mniej się puszą, a po 5 użyciu nawet wcale nie mają już takiej tendencji. W moim przypadku znormalizowało kolor, bo nie mają już takiego żółtego połysku po słońcu :) Jak dla mnie numer 1 na obecną chwilę ;)
Olejek makadamia - wygładza, nawilża, nadaje się do napuszonych, kruchych i łamliwych włosów. Głównie polecam go do bardzo delikatnych z natury włosów, mających tendencję do łamania się i przesuszania oraz do włosów osłabionych zabiegami fryzjerskimi czy stylizacją na gorąco. Włosy stają się wyraźnie gładsze, mniej się puszą i stają się mocniejsze. Końce nie wykruszają się, a cały włos nie łamie w połowie. Nawilża nie tylko po wierzchu, ale też mam wrażenie że dociera do wnętrza włosa odżywiając od środka :)
Oba dostępne w sklepach zielarskich, a z pestek winogron nawet w sklepach spożywczych. Ja swoją butelkę 500ml kupiłam w Piotrze i Pawle za 13zł, makadamię natomiast w zielarskim, około 10zł za 100ml.
Oba te cudeńka mogę spokojnie polecić, wystarczy tylko dopasować który z nich będzie nam pasował :D
Zacznijmy więc od mojego ulubieńca z tych, które do tej pory testowałam ^^
Olej z pestek winogron - cudownie wygładza i nawilża włosy, a także nadaje im niesamowity połysk i miękkość. Nadaje się idealnie do włosów suchych z natury jak i przesuszonych zabiegami fryzjerskimi typu stylizacja na gorąco czy farbowanie. Włosy odzyskują swój naturalny połysk, stają się bardziej elastyczne i podatne na układanie. Zauważalnie mniej się puszą, a po 5 użyciu nawet wcale nie mają już takiej tendencji. W moim przypadku znormalizowało kolor, bo nie mają już takiego żółtego połysku po słońcu :) Jak dla mnie numer 1 na obecną chwilę ;)
Olejek makadamia - wygładza, nawilża, nadaje się do napuszonych, kruchych i łamliwych włosów. Głównie polecam go do bardzo delikatnych z natury włosów, mających tendencję do łamania się i przesuszania oraz do włosów osłabionych zabiegami fryzjerskimi czy stylizacją na gorąco. Włosy stają się wyraźnie gładsze, mniej się puszą i stają się mocniejsze. Końce nie wykruszają się, a cały włos nie łamie w połowie. Nawilża nie tylko po wierzchu, ale też mam wrażenie że dociera do wnętrza włosa odżywiając od środka :)
Oba dostępne w sklepach zielarskich, a z pestek winogron nawet w sklepach spożywczych. Ja swoją butelkę 500ml kupiłam w Piotrze i Pawle za 13zł, makadamię natomiast w zielarskim, około 10zł za 100ml.
Oba te cudeńka mogę spokojnie polecić, wystarczy tylko dopasować który z nich będzie nam pasował :D
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Zapuszczamy włosy cz.2
Mycie i stylizacja
W dzisiejszych czasach jest wiele różnych kosmetyków do pielęgnacji włosów, ale większość z nich jest niestety naładowana środkami chemicznymi, które obciążają nasze włosy. Ja osobiście stosuję szampony i odżywki ze składników naturalnych ze sklepów zielarskich, czasem tylko sięgam po te drogeryjne.
No więc na co zwracać uwagę idąc do sklepu, wybierając szampon czy odżywkę?
Otóż ważne jest to, aby przeczytać co dany produkt ma w składzie. Produkty zawierające SLS wygładzają włos, ale tym samym w jakiś sposób obciążają i nie każdemu one służą. Produkty zawierające alkohol natomiast włos wysuszają w nadmiernych ilościach, więc jak już się decydujemy na takie produkty musimy obserwować zachowanie naszych włosów po ich użyciu aby wiedzieć czy jest to produkt dla nas. Z drogeryjnych półek śmiało mogę polecić produkty Dove, Pantene czy Tomotei (one nie wywołują u mnie łupieżu, swędzenia itp.). Z produktów linii profesjonalnych dostępnych w sklepach fryzjerskich czy internetowych zdecydowanie do gustu przypadła mi seria Yellow Hydrate Plus. Intensywnie nawilżająca seria, w której skład wchodzi szampon, odżywka, maska i ampułki nawilżające.
Cena nie należy do niskich, ale też nie jest aż taka wysoka a produkty są wydajne :)
Ze względu na to, że każda z nas ma inne włosy trzeba sobie dopasować metodą prób i błędów co komu odpowiada, bo to co służy jednemu może szkodzić drugiemu ;)
Jeśli o stylizacje chodzi zacznijmy od suszenia. Suszarka jest na 2 miejscu pod względem szkodliwości dla włosów. Najlepsze jest pozostawianie włosów do wyschnięcia, a jeśli już musimy wysuszyć to zimnym powietrzem. Ciepłe powietrze suszarki przesusza nasze włosy, powodując że po jakimś czasie stają się szorstkie, mniej błyszczące i mogą zacząć się puszyć. Najlepiej jak wyschną same, ale jeśli się gdzieś spieszymy i musimy mieć szybko suche polecam korzystać raczej z zimnego lub letniego powietrza ^^
Na 1 miejscu pod względem szkodliwości dla włosów znajduje się lokówka. Robienie loków lokówką powoduje palenie i łamanie końcówek co równa się z częstym ich podcinaniem. Jeśli chcemy zrobić sobie loki to jest wiele sposobów do których lokówka nie będzie potrzebna takich jak np. papiloty, papiloty z gazety, wałki, skręcanie ślimaczków z włosów itp. Nie zajmuje to więcej czasu niż zabawa z lokówką jeśli chodzi o nawinięcie włosów tylko czas oczekiwania na rezultaty jest dłuższy, ale moim zdaniem warto :)
Co do prostownicy, owszem jest szkodliwa jak każda stylizacja z użyciem ciepła, ale nie tak jak wyżej wymienione urządzenia. Przy korzystaniu z prostownicy należy pamiętać o produktach zabezpieczających, które tym samym utrwalają i utrzymują włos prostym.Taki produkt swoim działaniem może zmniejszyć częstotliwość używania prostownicy, np. w moim przypadku (a mam włosy falowane) proste włosy utrzymują się do kolejnego mycia, a włosy myje co 3-4 dni :)
Najważniejsze jest aby używać odpowiednich kosmetyków, nie obciążać i nie przesuszać włosów no i starać się ich nie przegrzewać (mowa o lokówce) aby nie niszczyć końcówek i to cała filozofia :)
W dzisiejszych czasach jest wiele różnych kosmetyków do pielęgnacji włosów, ale większość z nich jest niestety naładowana środkami chemicznymi, które obciążają nasze włosy. Ja osobiście stosuję szampony i odżywki ze składników naturalnych ze sklepów zielarskich, czasem tylko sięgam po te drogeryjne.
No więc na co zwracać uwagę idąc do sklepu, wybierając szampon czy odżywkę?
Otóż ważne jest to, aby przeczytać co dany produkt ma w składzie. Produkty zawierające SLS wygładzają włos, ale tym samym w jakiś sposób obciążają i nie każdemu one służą. Produkty zawierające alkohol natomiast włos wysuszają w nadmiernych ilościach, więc jak już się decydujemy na takie produkty musimy obserwować zachowanie naszych włosów po ich użyciu aby wiedzieć czy jest to produkt dla nas. Z drogeryjnych półek śmiało mogę polecić produkty Dove, Pantene czy Tomotei (one nie wywołują u mnie łupieżu, swędzenia itp.). Z produktów linii profesjonalnych dostępnych w sklepach fryzjerskich czy internetowych zdecydowanie do gustu przypadła mi seria Yellow Hydrate Plus. Intensywnie nawilżająca seria, w której skład wchodzi szampon, odżywka, maska i ampułki nawilżające.
Cena nie należy do niskich, ale też nie jest aż taka wysoka a produkty są wydajne :)
Ze względu na to, że każda z nas ma inne włosy trzeba sobie dopasować metodą prób i błędów co komu odpowiada, bo to co służy jednemu może szkodzić drugiemu ;)
Jeśli o stylizacje chodzi zacznijmy od suszenia. Suszarka jest na 2 miejscu pod względem szkodliwości dla włosów. Najlepsze jest pozostawianie włosów do wyschnięcia, a jeśli już musimy wysuszyć to zimnym powietrzem. Ciepłe powietrze suszarki przesusza nasze włosy, powodując że po jakimś czasie stają się szorstkie, mniej błyszczące i mogą zacząć się puszyć. Najlepiej jak wyschną same, ale jeśli się gdzieś spieszymy i musimy mieć szybko suche polecam korzystać raczej z zimnego lub letniego powietrza ^^
Na 1 miejscu pod względem szkodliwości dla włosów znajduje się lokówka. Robienie loków lokówką powoduje palenie i łamanie końcówek co równa się z częstym ich podcinaniem. Jeśli chcemy zrobić sobie loki to jest wiele sposobów do których lokówka nie będzie potrzebna takich jak np. papiloty, papiloty z gazety, wałki, skręcanie ślimaczków z włosów itp. Nie zajmuje to więcej czasu niż zabawa z lokówką jeśli chodzi o nawinięcie włosów tylko czas oczekiwania na rezultaty jest dłuższy, ale moim zdaniem warto :)
Co do prostownicy, owszem jest szkodliwa jak każda stylizacja z użyciem ciepła, ale nie tak jak wyżej wymienione urządzenia. Przy korzystaniu z prostownicy należy pamiętać o produktach zabezpieczających, które tym samym utrwalają i utrzymują włos prostym.Taki produkt swoim działaniem może zmniejszyć częstotliwość używania prostownicy, np. w moim przypadku (a mam włosy falowane) proste włosy utrzymują się do kolejnego mycia, a włosy myje co 3-4 dni :)
Najważniejsze jest aby używać odpowiednich kosmetyków, nie obciążać i nie przesuszać włosów no i starać się ich nie przegrzewać (mowa o lokówce) aby nie niszczyć końcówek i to cała filozofia :)
niedziela, 10 sierpnia 2014
Zapuszczamy włosy ;) cz.1
Nie każda z nas posiada piękne, długie włosy z natury. Wiele z nas próbuje zapuszczać, ale po jakimś czasie się zniechęca, bo im to nie idzie. Ja widząc osobę z pięknymi bardzo długimi włosami (i nie mówię tu tylko o dziewczynach;) ) zawsze się obejrzę. O wszem w dzisiejszych czasach są metody na szybkie zrobienie sobie bardzo długich włosów (o tym i moich doświadczeniach opowiem innym razem), ale nie ma to jak mieć swoje. Jednak aby to zrobić trzeba być cierpliwym i systematycznym:)
Zacznijmy więc od początku. Mówiąc językiem bardziej naukowym włos to nitkowaty, zrogowaciały, wyspecjalizowany twór naskórka, występujący wyłącznie u ssaków, na powierzchni ich skóry, zbudowany z twardej, spoistej keratyny. Składa się z:
Zacznijmy więc od początku. Mówiąc językiem bardziej naukowym włos to nitkowaty, zrogowaciały, wyspecjalizowany twór naskórka, występujący wyłącznie u ssaków, na powierzchni ich skóry, zbudowany z twardej, spoistej keratyny. Składa się z:
- łodygi,
- korzenia,
- opuszka (cebulki),
- ujścia torebki włosowej (por skórny),
- gruczołu łojowego,
- otoczki włosa,
- mięśnia przywłośnego,
- część łączno-tkankowa torebki włosowej,
- brodawki włosa
No więc pytanie od czego trzeba zacząć aby zapuścić piękne, zdrowe włosy?
Otóż odpowiedź jest prosta. Zaczynamy od zwracania uwagi na to co jemy:). Nasza dieta odgrywa tu bardzo ważną rolę ponieważ musimy dostarczać naszemu organizmowi odpowiednich substancji do właściwego funkcjonowania. Witaminy i minerały w naszych pokarmach są ważniejsze od suplementów diety, które mają być tylko uzupełnieniem braków kiedy nasz organizm czegoś nie przyswaja lub nie możemy czegoś jeść.
Drugą ważną rzeczą są właśnie suplementy diety, ale tylko te ze składników naturalnych. Mając mamę pracującą w aptece po kilku latach wiem, że większość z tych ''wspaniałych'', skutecznych środków jest chemicznie przetworzona bądź jest to zwykłe placebo mające na celu przekonanie nas świetnie opisaną ulotką czy super reklamą, że są one takie skuteczne a w rzeczywistości nic nie dają (oprócz zarobku aptekom i firmom farmaceutycznym). Ja osobiście wybrałam drożdże piwne, a dla tych co nie są w stanie ich wypić bądź mają problemy z żołądkiem czy wątrobą są stworzone w tabletkach:) Ale tu uwaga, nie wszystkie z tych dostępnych drożdży w tabletkach są rzeczywiście ''czyste'', nie przetworzone chemicznie. Odradzam kupowanie drożdży w kapsułkach gdyż to co jest zamknięte w owej kapsułce zostało wcześniej dość mocno przetworzone, aby można było wszystko w tej kapsułce zamknąć:P Mój wybór to Witaminy z grupy B firmy Humavit. Czy są skuteczne? A i owszem! Zauważalnie dużo nowych włosów na całej głowie, a wzrost włosa zdecydowanie szybszy! A dodatkowo wspomaga układ nerwowy, zmniejsza uczucie ciągłego zmęczenia, pomaga na cerę i paznokcie a także produkcję czerwonych krwinek.Aby nasze włosy rosły zdrowe trzeba działać nie tylko od zewnątrz, ale i od wewnątrz;)W następnej części omówię jak dbać o włosy i jakich środków używać, aby nie musieć zbyt często obcinać włosów :D
sobota, 9 sierpnia 2014
Olejki? Co Ty na to?
Natchniona dość kiepskim stanem włosów koleżanki oraz tym, że moje są z natury suche i puszące postanowiłam przy okazji tematów o naturalnych sposobach rozjaśniania sięgnąć po temat znany już za czasów mojej praprababci, a pewnie jeszcze dalej :D
Olejowanie włosów, temat rzeka, ale ja mam zamiar przetestować i opisać wszystkie (no dobra prawie wszystkie) dostępne olejki, które posiadają zbawienne właściwości dla naszych włosów. Nie będę testować ich sama. Aby być bardziej wiarygodna dodatkowymi testerkami będą moje koleżanki, które mają zupełnie inny problem i inne włosy niż ja :)
Dziś zaprezentuję 3, które miałam okazję przetestować.
Na pierwszy ogień pójdzie dość popularny obecnie w szamponach i odżywkach olejek arganowy.
Olejek arganowy - Pomaga na matowe i przesuszone włosy.
Czy pomaga? Hmmm no w sumie sama nie wiem. Stosowałam ten olejek przez dość długi okres czasu. Pozostawiałam na włosach przez całą noc po czym rano zmywałam. Włosy owszem były bardziej świecące, ale nie zauważyłam żeby były mniej suche (z natury mam suche włosy więc staram się je nawilżyć). Stosowałam też maski i szampony zawierające owy olejek w składzie i też nie widziałam większej różnicy, niestety :(
Kolejnym po który sięgnęłam był to olejek rycynowy.
Olejek rycynowy - Jest bardzo gesty i tłusty. Zapobiega rozdwajaniu końcówek, nawilża włosy i przyśpiesza ich porost. Można stosować też na rzadkie brwi i rzęsy. Stosowany regularnie zauważalnie przyciemnia i nabłyszcza włosy, zagęszcza brwi i rzęsy.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że się sprawdza :D w okresie stosowania zauważyłam zdecydowanie mniejszą ilość rozdwojonych i połamanych końcówek, włosy są gładsze, nawilżone, mniej się puszą i widać lekką różnicę w kolorze. Nie stosowałam go długo, więc różnica jest znikoma, ale koleżance po pół roku włoski widocznie ściemniały ;). Śmiało mogę polecić tym dziewczynom, które mają zniszczone czy rozdwojone końce :).
Na koniec zostawiłam sobie nowość w mojej włosowej apteczce czyli olejek z awokado.
Olej awokado - do włosów zniszczonych, pięknie nabłyszcza, zapobiega puszeniu, wygładza i nadaje miękkość.
Jestem nim zachwycona! Wystarczyła godzinka z nim na włosach, a stan włosów po zmyciu jest zupełnie inny! Ślicznie się błyszczą, są bardzo miękkie i nie puszą się, a moje włosy puszą się z natury i żaden kosmetyk nie dawał temu rady. Zobaczymy jak zadziała na włosy koleżanki i czy będzie tak samo zadowolona jak ja :D
Następne w kolejce będą olejek makadamia i olej z pestek winogron ;)
Olejowanie włosów, temat rzeka, ale ja mam zamiar przetestować i opisać wszystkie (no dobra prawie wszystkie) dostępne olejki, które posiadają zbawienne właściwości dla naszych włosów. Nie będę testować ich sama. Aby być bardziej wiarygodna dodatkowymi testerkami będą moje koleżanki, które mają zupełnie inny problem i inne włosy niż ja :)
Dziś zaprezentuję 3, które miałam okazję przetestować.
Na pierwszy ogień pójdzie dość popularny obecnie w szamponach i odżywkach olejek arganowy.
Olejek arganowy - Pomaga na matowe i przesuszone włosy.
Czy pomaga? Hmmm no w sumie sama nie wiem. Stosowałam ten olejek przez dość długi okres czasu. Pozostawiałam na włosach przez całą noc po czym rano zmywałam. Włosy owszem były bardziej świecące, ale nie zauważyłam żeby były mniej suche (z natury mam suche włosy więc staram się je nawilżyć). Stosowałam też maski i szampony zawierające owy olejek w składzie i też nie widziałam większej różnicy, niestety :(
Kolejnym po który sięgnęłam był to olejek rycynowy.
Olejek rycynowy - Jest bardzo gesty i tłusty. Zapobiega rozdwajaniu końcówek, nawilża włosy i przyśpiesza ich porost. Można stosować też na rzadkie brwi i rzęsy. Stosowany regularnie zauważalnie przyciemnia i nabłyszcza włosy, zagęszcza brwi i rzęsy.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że się sprawdza :D w okresie stosowania zauważyłam zdecydowanie mniejszą ilość rozdwojonych i połamanych końcówek, włosy są gładsze, nawilżone, mniej się puszą i widać lekką różnicę w kolorze. Nie stosowałam go długo, więc różnica jest znikoma, ale koleżance po pół roku włoski widocznie ściemniały ;). Śmiało mogę polecić tym dziewczynom, które mają zniszczone czy rozdwojone końce :).
Na koniec zostawiłam sobie nowość w mojej włosowej apteczce czyli olejek z awokado.
Olej awokado - do włosów zniszczonych, pięknie nabłyszcza, zapobiega puszeniu, wygładza i nadaje miękkość.
Jestem nim zachwycona! Wystarczyła godzinka z nim na włosach, a stan włosów po zmyciu jest zupełnie inny! Ślicznie się błyszczą, są bardzo miękkie i nie puszą się, a moje włosy puszą się z natury i żaden kosmetyk nie dawał temu rady. Zobaczymy jak zadziała na włosy koleżanki i czy będzie tak samo zadowolona jak ja :D
Następne w kolejce będą olejek makadamia i olej z pestek winogron ;)
Słońce we włosach naturalnym sposobem :)
Ze względu na to, że wiele z was myśli o rozświetleniu/rozjaśnieniu swoich włosów a boi się użyć farby, zaprezentuję kilka metod na rozjaśnianie bez jej użycia :)
Na początek sprawdzona ziołowa płukanka rozjaśniająca do włosów firmy Herbapol.
Płukanka z ziół wzmacnia cebulki włosów, pobudza wzrost, podkreśla naturalny kolor włosów. Regularne stosowanie płukanki zapobiega wypadaniu, pielęgnuje włosy i łagodzi podrażnienia skóry głowy.W jej składzie można znaleźć między innymi rumianek, znany ze swoich właściwości rozjaśniających i pielęgnujących jak również trawę cytrynową, brzozę, skrzyp polny oraz łopian.
Sposób przygotowania:
- 3 saszetki zalać 1 litrem wrzącej wody
- pozostawić pod przykryciem na 30 minut
- saszetki z ziołami wyciągnąć z naczynia i poczekać aż wystygnie
- stosować na umyte, wilgotne włosy
- nie spłukiwać
Dla bardzo długich włosów można przygotować podwójną porcję płukanki, aczkolwiek 3 saszetki zwykle spokojnie starczają :)
Włosy rozjaśniają się po niej stopniowo (można wyjść na słońce co wzmaga efekt) i już po 1 użyciu można zauważyć delikatne rozświetlenie. Po zastosowaniu włosy są miękkie, lśniące, nie puszą się, łatwo rozczesują i układają. Proces rozjaśnienia jest trwały, a jego stopień zależy od częstotliwości stosowania płukanki. Aby je w pełni dość mocno rozjaśnić zajmuje to trochę czasu, ale plusem jest to że jest w 100% ze składników naturalnych, które dodatkowo odżywiają włosy i skórę głowy :) Można ją stosować przy każdym kolorze włosów (o ile są naturalne), od brązów do jasnych blondów (na czarnych też ponoć skutkuje).
Dostępna jest w każdym sklepie zielarskim, a jej cena to około 6zł za 18 saszetek. Mi udało się kupić za 4zł, ale to już zależy od sklepu ;)
Polecam produkt wszystkim dziewczynom, co chcą rozjaśnić włosy naturalnym sposobem ^^
Na początek sprawdzona ziołowa płukanka rozjaśniająca do włosów firmy Herbapol.
Płukanka z ziół wzmacnia cebulki włosów, pobudza wzrost, podkreśla naturalny kolor włosów. Regularne stosowanie płukanki zapobiega wypadaniu, pielęgnuje włosy i łagodzi podrażnienia skóry głowy.W jej składzie można znaleźć między innymi rumianek, znany ze swoich właściwości rozjaśniających i pielęgnujących jak również trawę cytrynową, brzozę, skrzyp polny oraz łopian.
Sposób przygotowania:
- 3 saszetki zalać 1 litrem wrzącej wody
- pozostawić pod przykryciem na 30 minut
- saszetki z ziołami wyciągnąć z naczynia i poczekać aż wystygnie
- stosować na umyte, wilgotne włosy
- nie spłukiwać
Dla bardzo długich włosów można przygotować podwójną porcję płukanki, aczkolwiek 3 saszetki zwykle spokojnie starczają :)
Włosy rozjaśniają się po niej stopniowo (można wyjść na słońce co wzmaga efekt) i już po 1 użyciu można zauważyć delikatne rozświetlenie. Po zastosowaniu włosy są miękkie, lśniące, nie puszą się, łatwo rozczesują i układają. Proces rozjaśnienia jest trwały, a jego stopień zależy od częstotliwości stosowania płukanki. Aby je w pełni dość mocno rozjaśnić zajmuje to trochę czasu, ale plusem jest to że jest w 100% ze składników naturalnych, które dodatkowo odżywiają włosy i skórę głowy :) Można ją stosować przy każdym kolorze włosów (o ile są naturalne), od brązów do jasnych blondów (na czarnych też ponoć skutkuje).
Dostępna jest w każdym sklepie zielarskim, a jej cena to około 6zł za 18 saszetek. Mi udało się kupić za 4zł, ale to już zależy od sklepu ;)
Polecam produkt wszystkim dziewczynom, co chcą rozjaśnić włosy naturalnym sposobem ^^
Słońce we włosach?
Za namową przyjaciółki postanowiłam zająć się tematem, który sprawia mi wiele frajdy. Tym tematem są włosy. Jeśli o włosy chodzi mam wiele doświadczeń za sobą i myślę, że moje włosy przeżyły już wszystko (oprócz bycia rudą i czarną :P ). Chcę się skupić głównie na testowaniu produktów mających za zadanie odżywić i zregenerować zniszczone, przesuszone włosy ale także takich, które będą chronić włosy przed zniszczeniami i działaniem czynników zewnętrznych.
Ze względu na to, że mamy środek lata dziś zajmę się ostatnią nowością L'Oreal Paris Casting Sun Kiss. Jest to żel stopniowo rozjaśniający włosy.
Według opisu z opakowania należy zaaplikować odpowiednią ilość żelu na wybrane pasma lub całe włosy. Podczas akcji promocyjnej i według instruktażu w internecie pokazują, że czynność wykonywana jest na suchych włosach, ale według instrukcji na opakowaniu można wykonać to i na mokrych włosach. Suszenie nie jest koniecznością, chyba że chcemy spotęgować efekt rozjaśnienia. Żel jest przeznaczony wyłącznie do włosów naturalnych, a przynajmniej tak napisane jest na etykiecie ;)
Ja testowałam 03 do włosów w odcieniach jasnego blondu. Jeśli o sam żel chodzi to łatwy w użyciu, ale zapach jak dla mnie nie jest przyjemny (kichałam po powąchaniu :P ). Sama aplikacja bardzo łatwa, ja osobiście nawet nie używałam rękawiczek ochronnych i nie miałam z tego powodu żadnych problemów ze skórą. Co do efektów po, oczywiście rozświetliło to włosy ale po 7 zastosowaniu zauważyłam, że odcień zaczyna robić się żółty. Ja swoje naturalne włosy mam w odcieniu jasny popielato-złoty blond i chciałam nadać więcej słonecznych refleksów. Owszem po 3 zastosowaniach żel podkreślił złote pasemka, które zrobiły mi się od słońca, ale niestety w późniejszym czasie zaczęły nabierać żółtej barwy. Wydaje mi się, że jeśli o moje włosy chodzi to powodem było to, że nie suszyłam suszarką a na słońcu co wzmogło bardziej efekt :P Z tego też powodu przerwałam stosowanie i musiałam stonować kolor stosując niezawodny olejek rycynowy, który jak wiadomo przyciemnia włosy :)
Możliwe, że powrócę do tego produktu w okresie zimy aby nadać trochę świeżości swoim włosom i może wtedy nie będzie się żółty odcień wybijać bo nie będzie tak dużo
słońca. Ogólnie produkt warty uwagi, tylko cena za tą ilość troszkę wysoka jak dla mnie.
Ze względu na to, że mamy środek lata dziś zajmę się ostatnią nowością L'Oreal Paris Casting Sun Kiss. Jest to żel stopniowo rozjaśniający włosy.
Według opisu z opakowania należy zaaplikować odpowiednią ilość żelu na wybrane pasma lub całe włosy. Podczas akcji promocyjnej i według instruktażu w internecie pokazują, że czynność wykonywana jest na suchych włosach, ale według instrukcji na opakowaniu można wykonać to i na mokrych włosach. Suszenie nie jest koniecznością, chyba że chcemy spotęgować efekt rozjaśnienia. Żel jest przeznaczony wyłącznie do włosów naturalnych, a przynajmniej tak napisane jest na etykiecie ;)
Ja testowałam 03 do włosów w odcieniach jasnego blondu. Jeśli o sam żel chodzi to łatwy w użyciu, ale zapach jak dla mnie nie jest przyjemny (kichałam po powąchaniu :P ). Sama aplikacja bardzo łatwa, ja osobiście nawet nie używałam rękawiczek ochronnych i nie miałam z tego powodu żadnych problemów ze skórą. Co do efektów po, oczywiście rozświetliło to włosy ale po 7 zastosowaniu zauważyłam, że odcień zaczyna robić się żółty. Ja swoje naturalne włosy mam w odcieniu jasny popielato-złoty blond i chciałam nadać więcej słonecznych refleksów. Owszem po 3 zastosowaniach żel podkreślił złote pasemka, które zrobiły mi się od słońca, ale niestety w późniejszym czasie zaczęły nabierać żółtej barwy. Wydaje mi się, że jeśli o moje włosy chodzi to powodem było to, że nie suszyłam suszarką a na słońcu co wzmogło bardziej efekt :P Z tego też powodu przerwałam stosowanie i musiałam stonować kolor stosując niezawodny olejek rycynowy, który jak wiadomo przyciemnia włosy :)
Możliwe, że powrócę do tego produktu w okresie zimy aby nadać trochę świeżości swoim włosom i może wtedy nie będzie się żółty odcień wybijać bo nie będzie tak dużo
słońca. Ogólnie produkt warty uwagi, tylko cena za tą ilość troszkę wysoka jak dla mnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)